piątek, 18 stycznia 2013

Zabójca przychodzi nocą...

To było niemal jak kryminał. Amerykański, bo z happy endem. Francuskie jak wiadomo kończą się zawsze śmiercią głównego bohatera, do którego zdążyliśmy się przez dwie godziny już przyzwyczaić i go polubić.  Pod koniec dzisiejszego wpisu przedstawię najbardziej jaskrawy przykład tego trendu. Ale zajrzyjmy do akwarium...


Wczorajszy wieczór zapowiadał się romantycznie, wręcz ckliwie. W świetle aktynicznych promieni lampy po szybie leniwie sunęła rozgwiazda wielkości paznokcia, z krzywą łapą (cholera, może to nie łapa) niemal przyjaźnie do mnie machając. Tymczasem kilka godzin później i kilkanaście centymetrów dalej doszło do czegoś dziwnego i gwałtownego. Nie byłem świadkiem zdarzenia, oglądałem jednie jego efekty, co jest jeszcze gorsze niż patrzenie na zło. Wie to każdy, kto obejrzał film "Siedem" (Gdyby ktoś nie widział, to będę świnią i napiszę, że tak, w pudełku jest głowa jego żony). Jak wiadomo kraby: Reksio (dość romantyczno - eteryczny charakter) i Bercik (zbój) nie przepadają za sobą zbytnio. Przez większość dnia Reksio uciekał, a Bercik go nieśpiesznie, ale nieubłaganie ścigał. To nie mogło się dobrze skończyć. Kiedy wstałem w nocy (starsi panowie po 40-tce czasem tak robią) usłyszałem dziwne dźwięki uderzania muszlą (nie klozetową) o szybę. Zerknąłem co się dzieje, ale wiele nie zobaczyłem. O szóstej rano ujrzałem ... pustą muszlę Reksia i odbiegającego (dosłownie) na mój widok Bercika. Westchnąłem i wróciłem do łóżka, a pod zamkniętymi powiekami przewinęły mi się najbardziej adekwatne do moich myśli piktogramy z kultowej gry Fallout...


"No nic, rafa to brutalne miejsce, już drugi krab zaginął" - pomyślałem ... no dobra, nie będę ściemniał. Tak naprawdę, to wypowiedziałem głośno dwa słowa, których akwaryści często używają rankiem w okresie dojrzewania zbiornika. Brałem pod uwagę następujące możliwości:

- Hipoteza pierwsza - optymistyczna. Reksio przechodzi wylinkę, wyprowadził się chwilowo z muszli, a teraz siedzi gdzieś pod skałą i linieje. Bercik przebiegał w pobliżu pogwizdując melodię z "Wielkiej ucieczki" zupełnie przypadkowo. 

- Hipoteza druga - realistyczna. W nocy doszło do spotkania na szczycie. Bercikowi spodobał się dom Reksia i złożył słabszemu niebieskiemu koledze propozycję nie do odrzucenia, którą nierozsądny Reksio odrzucił. Bercik wziął sobie domek i przy okazji zeżarł Reksia.

- Hipoteza trzecia - smutna - Reksio zmarł z przyczyn naturalnych, a Bercik nie chciał zmarnować kilku gramów pysznego frutti di mare. 

- Hipoteza czwarta - fantastyczna - Reksio to K-Pax działający w przebraniu kraba. Bada naszą planetę oglądając ją zza szyb akwarium. Jednak z powodu wielkiej asteroidy zbliżającej się do rodzinnej planety kosmita musiał odrzucić muszlę, włączyć silniki na antymaterię i odlecieć, by ratować swój świat. 

Szczerze mówiąc najbardziej spodobała mi się ostatnia hipoteza, więc gdy ranne zorze oświetliły zbiornik udałem się na oględziny muszli, by szukać śladów działania antyprotonów. Tej jednak nie znalazłem. Reksio zniknął. Muszla zniknęła. Jak u Agaty Christie. Morderca siedział pod skałą. Poznałem go po czerwonym pierdolniku na muszli. Nagle coś mignęło. Muszla Reksia! A jednak. Zbrodzień przeprowadza się do nowo zagrabionego domku. Krzycząc "Nieee!!!!" niczym Bogusław Linda w mojej ulubionej prawie finałowej scenie "Psów II" podniosłem skałkę. Hm.

Reksio był cały i zdrowy. A Bercik ... się do niego po prostu przytulał. Ale dlaczego Raksio zrzucił wcześniej skorupę?  Czy mam w zbiorniku parę krabów gejów? A może jeden to samica? Jeśli tak, to wiem chyba kto nią jest...

Na koniec typowa scena finałowa z francuskiego kryminału. 

Bonne nuit

Kliknij niżej
                                                 "Zawodowiec" - reż. Georges Lautner





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz