środa, 23 stycznia 2013

Rafowe polucje

Nadal nie mam pojęcia jaki rodzaj relacji łączy moje dwa kraby. Jedno jest pewne - to coś czego nie rozumiem. I nic dziwnego - jak już wspomniałem rafa jest niczym obca planeta rządząca się swoimi prawami, różnymi od naszych, ssaczych. Odwróćmy sytuację i wyobraźmy sobie, że na Ziemi ląduje wyprawa badawcza z innego układu gwiezdnego. Zwiadowcy wyglądają zupełnie jak kraby - pustelniki i siedzą sobie na kamieniu w parku obserwując ludzi. Co by pomyśleli, widząc męża idącego pod rękę z żoną? Pewnie, że to jedna istota z dwiema głowami i czterema nogami. Ale nagle facet puszcza kobietę i drapie się po tyłku. "Acha! - Myślą kraby "To jednak dwie różne istoty, ale ta z mniejsza z długimi blond włosami to pewnie rodzaj pasożyta, który się przyczepił do nosiciela i korzysta z pożywienia jakie mu zapewnia...No właściwie...


Dlatego nie wiem, czy Bercik (zwany Zbójem) i Reksio to dwa samce walczące o terytorium i panowanie w 55 litrach? Ale może Reksio to samiczka, którą Bercik usiłuje poderwać na tzw "huki"? A jeśli jest odwrotnie i Bercik to samiczka, tyle, że bardzo zaborcza i wywracając Reksia na plecy co pięć minut nie chce go wyżreć z muszli, a jedynie natrętnie wskazuje mu swój punkt G? Może być i tak, że moje kraby to geje i nigdy się nie dogadają. Dobra. Spróbujmy zastosować Brzytwę Ockama: no oczywiście! Płeć jest nieważna. One się po prostu k..... nie lubią! I tu natura genialnie rozwiązała problem koegzystencji. Skoro trzy wymiary zbiornika (45, 40, 50 cm) nie wystarczyły, należało wykorzystać czwarty: i tak Bercik łazi po rafie w dzień, a Reksio w nocy. A co się dzieje o zmierzchu? Otóż, każdego wieczora, około 21 dzieje się coś tajemniczego...


Po raz pierwszy zobaczyłem Stomatellę w czasie pamiętnej świątecznej sesji zdjęciowej. Wlazła mi w kadr podczas fotografowania korali. Dość szybko ją zidentyfikowałem, co nie znaczy, że szybko zapamiętałem nazwę kojarzącą się z jakiś ludowym tańcem włoskich dentystów.


Podobno to pożyteczny ślimak. Niemniej pewien  jego nawyk powoduje, że obserwując go zza szyby czuję się nieco zażenowany.. Otóż moja Stomatella regularnie co wieczór wdrapuje się na najwyższy punkt rafy, wyciąga głowę w stronę sztucznego, aktynicznego Księżyca i... Nie, nie wyje, lecz wypuszcza do wody nitkowate strumienie białego płynu spazmatycznie się przy tym kurcząc, choć specjalnego cierpienia w tych kurczach nie dostrzegam. W takim razie logicznie rzecz biorąc organ, który Stomatella kieruje w niebo nie może być głową. I znowu - nie sposób mierzyć obcych form życia ludzką  miarą, bo to by oznaczało, że moją wymyślną rafę zamieszkuje para skłóconych gejów i ślimak - romantyczny onanista. Aż boję się kupować nowe życie do akwarium...Na razie przykleję do szyby kartkę i pokażę Stomatelli do czego może prowadzić ten haniebny nałóg. Posłużę się ryciną z dziewiętnastowiecznej broszury pokazującej co z porządnego młodzieńca może zrobić regularne bawienie się jednym z organów...



1 komentarz:

  1. Ty masz pisane mistrzu. Tworzysz właśnie nowy rodzaj literatury erotyczno-akwarystycznej. Czekamy z niecierpliwością na nowe życie i jego przygody wśród zboczonej rafy :-)

    OdpowiedzUsuń