Zwycięzca może być tylko jeden. Ten, kto pokona przeciwnika dostanie w nagrodę młotek, którym będzie musiał rozwalić łeb przeciwnikowi. Ale za to otrzyma go z rąk samego Leonardo di Caprio:
Tak dobrze jeszcze nie było. Poważnie. Brak glonów, przejrzysta woda, szczęśliwe korale, rozwinięte rurówki - po prostu słonoakwaryjny Eden. Aby położyć wisienkę na szczycie tego tortu, postanowiłem dokupić drugiego kraba. Stali czytelnicy mojego bloga wiedzą, że kiedyś w akwarium mieszkał Reksio, który został zamęczony przez innego kraba - Bercika. Pomyślałem sobie, że tak naprawdę Bercik nie jest z natury zły, że drzemie w nim pierwiastek dobra, że nie jest inkarnacją Hitlera.
Myliłem się. Kiedy umieściłem w w zbiorniku kolejnego pustelnika - o imieniu świadczącym o niewątpliwej inteligencji i kreatywności właściciela - Reksio II, Bercik pojawił się znikąd i natychmiast ruszył w stronę biedaka przebierając szybko odnóżami i kłapiąc szczypcami.
Widziałem już różne rodzaje powitań. To należało do najgorętszych. Bo witającemu bardzo zależało do dojściu do deseru, czyli wydarciu Reksiowi II jego muszli. To prawda, Reksio II ma domek ładny i większy niż Bercik. Ale sam też jest większy. Byłem pewien, że odgoni upierdliwca. A tymczasem nowy krab w akwarium okazał się równie dupowaty jak jego poprzednik. Schował się do skorupy. A Bercik robił wszystko, by go z niej wyrwać, zamordować i obrabować.
Walka na śmierć i życie trwała cały wieczór i noc. Wielokrotnie próbowałem rozdzielić towarzystwo, ale Bercik z uporem maniaka wpijał się w muszlę Reksia II. Ostatni raz taki amok w oczach widziałem podczas uroczystego otwarcia Zary w Silesia City Center. Na nic zdało się transportowanie Reksia na szczyt skały. Bercik wspinał się na nią w tempie godnym Krzysztofa Wielickiego i natychmiast strącał swoją ofiarę w przepaść, a potem zbiegał do niej i wpychał wygłodniałymi ruchami szczypce w nie swoją muszlę. Moja żona stwierdziła, że "widocznie natura tak chce". Gówno prawda. Drugiego dnia po południu wpadłem na pewien pomysł i stałem się dla Reksia tym kim Dr Schulz dla niewolnika Django. Przecież moje akwarium ma jeszcze jedną komorę w której pracuje odpieniacz! Miejsca nie ma w niej może zbyt wiele, ale dla kraba wystarczy. Żarcia ma tam pod dostatkiem, a przynajmniej zostawi w spokoju Reksia II. I tak Bercik trafił do karceru.
Jeśli ktoś szuka kraba na dnie to nie docenia Bercika. Cholernik postanowił wydostać się z pierdla czepiając się czarnego silikonu. I doszedł całkiem wysoko. Nie sądziłem, że krabia morda może wyrażać złość i determinację. Dopóki nie zrobiłem zdjęć makro:
Jestem z siebie dumny, że nie poszedłem na łatwiznę i nie podałem zwycięzcy młotka. Nie będę też dręczył Bercika w kazamartach po wieczność. Za dwa tygodnie przełożę go z powrotem na rafę. Do tego czasu Reksio II powinien przyjść do siebie. A jeśli nadal będzie dupowaty... no to cóż...niech wygra lepszy.
Ha, ha, ha..... LOL!!! Swietne:-). Jesli to akwarium to domowy eksperyment to moze warto sprawdzic czy to prawda ze "tam gdzie dwoch sie bije trzeci korzysta...".
OdpowiedzUsuńPio
Ehh. Byłem, widziałem. Po złapaniu haczyka "akwarium morskie w moim domu" przez dwie noce analizowałem zalety (i tylko zalety) tej ideii ( "przeczytałem internet" ).
OdpowiedzUsuńPrzyziemne bariery takie jak: brak systematyczności, ponadprzeciętne lenistwo, skłonność do hedonizmu i wygodnictwa ( w zasadzie są to niebywałe atrybuty akwarysty) eliminują mnie jako potencjalnego właściciela domowej rafy .
Dlatego idealnie dla mnie jest mieć "Radioaktywną rafę" piętro niżej i przy dobroduszności jej własciciela móc ją oglądać i się nią pasjonować :)
Po cichu wierzę że kiedyś i ja takową będę miał.
Pozdrowienia dla Bercika
Sąsiad z ósmego